miasto o tysiącu kulinarnych twarzy. zielone wino verde, lekko musujace z niedojrzałych winogron, aromatyczna wiśniówka z gorzkim posmakiem pestki, sprzedawana wprost na ulicy, słodkie brazylijskie specjały z masy kokosowej i cukru, marynowany bób popijany piwem z czerwonej puszki, porto, tradycyjny smażony dorsz Bacalhau w barze fado, niesłony chleb ze słonym masłem i dziwnie słone i tłuste ciastka. Lizbona ma dziwny słono-słodki smak a my ja dosłownie pożeraliśmy. To tylko jej mała część.
Układ jest taki, że jak się jedzie na schodku nie trzeba płacić za bilet, jeżdzą tak miejscowe chłopaki, no i Ksz, my szliśmy piechotą.
nasz widok
PORTUGALIA
Wraz z przekroczeniem granicy hiszpańsko-portugalskiej przekracza się granice do strefy hegemonii kafelków. Portugalia to ich niekwestionowane królestwo, są prawie na każdym domu.
No i ocean - to największe odkrycie wyjazdu (dla co-po-niektórych) a tak na marginesie: przy oceanie jest na Północy Portugali zimno nawet w sierpniu.
ozdoby z okazji dorocznych, letnich fiest
No i ocean - to największe odkrycie wyjazdu (dla co-po-niektórych) a tak na marginesie: przy oceanie jest na Północy Portugali zimno nawet w sierpniu.
ozdoby z okazji dorocznych, letnich fiest
Subskrybuj:
Posty (Atom)